Równowaga życiowa to nie cel — to praktyka
- Anna Lewandowska-Bernat
- 23 kwi
- 2 minut(y) czytania

Równowaga życiowa
Wielu z nas wyobraża sobie „równowagę życiową” jako idealny stan, który w końcu osiągniemy — moment, w którym wszystko będzie pod kontrolą, poczujemy spokój, energię, szczęście, a życie będzie płynąć z lekkością. To ta magiczna chwila, za którą gonimy: kiedy wreszcie mamy wystarczająco czasu na pracę, odpoczynek, relacje, aktywność fizyczną, zabawę i rozwój osobisty.
Ale prawda jest taka — ten moment tak naprawdę nie istnieje. A przynajmniej nie w takiej formie, w jakiej go sobie często wyobrażamy.
Równowaga nie jest czymś stałym
Równowaga to nie coś, co raz znajdziemy i zatrzymamy na zawsze. To nie ostateczny cel. Życie jest w ciągłym ruchu — niespodziewane wydarzenia, emocjonalne wzloty i upadki, zmiany w relacjach, stres w pracy, radość, strata, rozwój. Te rzeczy wytrącają nas z równowagi, często bez ostrzeżenia. I to jest normalne.
Prawdziwym wyzwaniem nie jest bycie w równowadze cały czas — lecz umiejętność powrotu do centrum raz za razem. To sztuka zauważania, kiedy się oddaliliśmy, i wiedzy, jak wrócić do siebie.
Rdzeń, który budujemy w sobie
Powroty nie są łatwe. Wymagają samoświadomości, cierpliwości i współczucia. Tu nie chodzi o kontrolę — chodzi o odporność. A odporność rodzi się wewnątrz.
Dlatego tak ważnym elementem procesu terapeutycznego jest ugruntowanie — zdolność powrotu do chwili obecnej, połączenia się z ciałem, oddechem, emocjami i potrzebami. Ugruntowanie pozwala nam zatrzymać się, zresetować i poczuć, co się dzieje — bez uciekania.
Poprzez tę pracę zaczynamy budować silny wewnętrzny rdzeń — miejsce w nas, które jest bezpieczne, stabilne i pełne. Im silniejszy ten rdzeń, tym mniej łatwo jesteśmy wytrącani z równowagi przez czynniki zewnętrzne.
Od zależności do wymiany
Silna wewnętrzna podstawa zmienia sposób, w jaki odnosimy się do świata. To nie znaczy, że przestajemy się przejmować tym, co nas otacza — ale oznacza, że nie jesteśmy już od tego uzależnieni, by czuć się dobrze. Przechodzimy od zależności do wymiany. Świat zewnętrzny nadal ma znaczenie, ale nie jest już wszystkim.
Możemy angażować się w relacje, pracę i życie z większą swobodą — ponieważ nie oczekujemy już, że to one zdefiniują naszą wartość czy naprawią nasze emocje. Stajemy się bardziej zakorzenieni w sobie, i z tego miejsca potrafimy reagować, zamiast automatycznie odpowiadać.
Powrót, raz za razem
Równowaga to praktyka. To nieustanny ruch życia — tracenie centrum i powracanie do niego. Wciąż na nowo. Ten „powrót” nie jest porażką. To rozwój.
I za każdym razem, gdy wracamy, wzmacniamy mięsień zaufania do siebie, regulacji emocjonalnej i wewnętrznej stabilności.
Równowaga nie polega na tym, by zawsze wszystko robić dobrze. Chodzi o to, by wiedzieć, jak wracać.
Comments